środa, 18 kwietnia 2007

Finlandia część III

Poza pływaniem trzy pasje ogarnęły nasza ekipę. Zbieractwo runa leśnego, wędkarstwo i kucharzenie.
Ewa,Krzysiek, Marcin „oszaleli” na punkcie grzybów, którew Finlandii jedzą tylko renifery, bo szanujący się Fin ich niejada. Nasi grzybiarze wychodzili jak to się mówi na stronę i wracali z wiadrem grzybów. Reszta paczki ograniczała się do jagód, z którymi była dziwna historia, bo na początkubyło ich mało, a potem w kilka dni aż zaroiło sie od nich na krzakach nie wiedzieć czemu.
Podobnie było z rybami. Moczyliśmy kije bezskutecznie wyławiając tylko małe okonki, ale jak się zaczęło to na dobre. Szczupaki atakowały nasze błyski zaciekle. Marcin wyłowił dwie sztuki, które skonsumowaliśmy smażone na na masełku. I tu zaczyna się o kucharzeniu. Pitrasiliśmy głownie na ognisku w kociołku, lub na wielkiej patelni. Nic tak nie smakuje jak potrawa z żywego ognia, którą spożywa się przy ognisku. Oczywiście jak łatwo się domyślić, w jadłospisie było mnóstwo grzybów na 101 sposobów.
Smacznego;-)
CDN.....

Film z naszego pływania w Finlandii 

Vavrinec

Vavrinec to niewielka rzeczka w Czechach, która raz w roku przyciąga tłumy fanatyków spływania, gdy spuszczana jest woda z tzw. Rybnika czyli wielkiego stawu rybnego. Na rzece budowane są przeszkody w postaci małych slapów itp. Woda wali szybko miedzy drzewami trzeba mocno manewrować.
My przyjechaliśmy w sobotę, spłynęliśmy cały odcinek, ale oczywiście najbardziej interesowało nas spłyniecie Tousickiej kaskady - 1.5m slap ze sporym odwojem i 50 m kaskady WW IV. Spłynęliśmy ją kilka razy na kajakach, a Kuba z Dżekim na gumie i zrobili to tak na luzie, że nas zatkało.
Nockę spaliśmy w namiotach i troszkę przymroziło nam tyłki, było z -5stopni. Rano dołączyła reszta ekipy z Wrocławia i Raciborza,herbatka z tuzemiakiem (rumem) i na wodę.
Na rzece tłumy, liczne karambole z udziałem kilku łódek jednocześnie, raczej zabawne niż groźne. Woda choć płynie wartko jest najwyżej do pasa. Po drodze dwie urocze polowe knajpki z czymś na ząb i do wypicia, przypominają leśne bimbrownie –klimacik! Kaskadę decydują się płynąć 4 ekipy na gumach z różnym skutkiem i ku uciesze licznej publiki z aparatami fotograficznymi. Zmagania z kaskadą możecie zobaczyć na filmiku, (wszyscy cali i zdrowi) a fotki w galerii na naszej str

Finlandia część II

Gdy już ochłonęliśmy po pierwszych spotkaniach z renami i przemogliśmy bezsenności białych nocy trzeba było się zabrać dopływania. Przecież to był główny cel naszej eskapady.Pierwszą rzekę jaką wzięliśmy na rozkład była Kuusinkijoki
Jest to rzeczka o długości około 20 km. Ma ona około 200 bystrzy o trudności do WW II+. Niestety my trafiliśmy na słaby poziom wody iw niektórych miejscach trzeba było troszkę szorować podnie. W miejscach gdzie rzeczka się zwężała i wpływała w wąwozy między skałami, wody było ok. i trzeba było troszkę powiosłować. Dużo frajdy sprawiały liczne naturalne progi do 1 m wysokości. To było nasze rozpływanie, które zaostrzyło apetyty na jeszcze.
  Nocowaliśmy na kempingu, na którym nie było zbyt wielu turystów,świetne warunki sanitarne i rewaluacyjne ceny- około 4 euro za osobę. Jak się okazało, większość kempingów na północy jest raczej pustawych i tanich. Część noclegów robiliśmy na dziko, ale perspektywa ciepłej kąpieli i sauny była silniejsza.
CDN.......

wtorek, 10 kwietnia 2007

Freestle - czyli kot w pralce

Nie można tylko pływać i pływać trzeba trochę potrenować. Robert Hankiewicz z Lwówka zaprosił nas na treningi freestyle'u na własnej roboty rewelacyjny playspot na Bobrze.
W naszym wykonaniu figury w odwoju na początku wyglądały tak jak by ktoś zamknął przez przypadek kota w pralce.
Jednak trening, podpatrywanie i rady najlepszych w Polsce Tomka, Kuby,Roberta, Michała i oczywiście nasz wrodzony talent, pozwoliły opanować nam odwój na tyle, że wyglądamy dalej jak koty w pralce, ale siedzące tam z własnej woli i zadowolone.
W niedziele kolejny trening, strach się bać co będziemy tam wyczyniać.
Magda i Rafał

FINLANDIA - część I

Finlandia kraj reniferów białych nocy no i magia koła podbiegunowego, pomyśleliśmy że warto tam popływać. Zebrała sie nas spora grupka 11osób, przejechaliśmy kraje, nadbałtyckie, potem prom Tallin- Helsinki i jeszcze z 700 km i w końcu jesteśmy w parku narodowym Oulanka niedaleko Kussamo .
Renifery
Pierwszą sztukę spotkaliśmy tak jak i pozostałą większość na drodze. Szedł sobie wolno nie bardzo przejmując sie samochodami. Padł okrzyk do aparatów niczym na żaglowcu komenda do żagli i renifer został uwieczniony na dziesiątkach zdjęć. Każdy miał „wyjątkowe” zdjęcie dzikiego rena z dalekiej północy, ale im dalej w las tym więcej grzybów tzn. renów. Musieliśmy potem czyścić karty pamięci w naszych aparatach z tych renów - w stadkach, pojedynczo, małe, duże, przy rzece , w lesie i w końcu śpiące przy namiotach wystarczy !!
Białe Noce
Co tu pisać po prostu cały czas dzień. Można popływać w jeziorze o 1.00 w nocy lub pójść na grzyby. Jest jednak jedna rzecz czy też raczej pułapka -impreza- U nas można imprezować do zmroku lub, do późnej nocy albo, do rana itp. W Finlandii podczas lata można tylko imprezować po zmroku, nocy i ranka nie uświadczysz. Zebrało się nas kilku śmiałków i śmiałczyń aby zbadać ten fenomen towarzysko - przyrodniczy. Wyniki eksperymentu były następujące - słońce nie zachodzi chociaż „światło” gaśnie. Trzeba jednak uważać bo można dostać ekstazy nerwowej  tak jak jeden uczestnik naszych badań który, stwierdził że spać już nie będzie nigdy. Chciał iść na ryby i robić różne inne ciekawe rzeczy ale, na szczęście zgasło mu światło - nie słońce.
CDN......

środa, 4 kwietnia 2007

Orlica

W niedziele wyruszyliśmy na pływanie po rzece Orlicy w Czechach.Uzbierała się nas całkiem spora gromadka. Niezawodni członkowie Ptasiego Uskoku z Prezesem Andrzejem i jego piękniejszą połową Bożenką na czele. Ekipa pontoniarzy na zabytkowym lecz niezawodnym sprzęcie. Drużyna z Kronoplusa pod wodzą Kuby płynącego na swoim nowym kajaku Były też całe klany rodzinne Tułów i Ziębickich.
Pływanie zaczęliśmy w miejscowości Tyniste nad Orlici . Do przepłynięcia mieliśmy około 20 km pięknie meandrującej rzeki na terenie Parku Krajobrazowego rzeki Orlicy. Na trasie spływu były dwa spore bystrza które większość uczestników spływała kilka razy zamieniając się łódkami lub partnerami. Ola i Dorotka po „traumatycznych” :-) doświadczeniach z zimowej Nysy miały małe obawy przed pokonaniem bystrza, ale po pierwszym słynięciu szybko przenosiły łódkę w górę i spływały raz jeszcze. A jak wiele sprawiało im to frajdy widać na zdjęciach.
Na mecie Magda i Ewa w swojej garkuchni na świeżym powietrzu serwowały dania kuchni francuskiej z rejonu Bretanii - fasolkę po bretońsku i kuchni polskiej chleb ze smalcem. Nie zabrakło też miejscowych specjałów Rum Tuzemak, oczywiście tylko do celów leczniczych.
Zdjęcia ze spływu można zobaczyć w galerii na naszej stronie firmowej.