piątek, 6 listopada 2009

DUTCH WATER DREAMS

Holenderskie centrum white water udało mi się odwiedzić przy okazji krótkiego wyjazdu. Zabrałem ze sobą kajak i dokonałem małego rekonesansu. 
 
    
Początek toru, po lewej widać rury dostarczające wodę(kliknij na zdjęcie)
 

Centrum składa się z dużego budynku, znajdują się tam kasy, szatnie, bar, sklep i sztuczna fala do uprawiania surfingu.

 




Ja oczywiście najbardziej zainteresowany byłe torem znajdującym się na zewnątrz. Tor zbudowany jest w okrąg , startujemy z górnego basenu i spływamy do basenu dolnego, gdzie na taśmociągu jesteśmy przenoszeni z powrotem do basenu górnego. Woda na tor pompowana jest wielkimi rurami z dolnego basenu. Ilość wody podawanej na tor to 20 m sześciennych na sekundę.

 

 
Na torze jest co robić, woda płynie mocno, większość cofek nie pozwala na swobodne stanie trzeba cały czas kontrolować kajak. Są trzy fajne miejsca do treningu. Odwój na początku toru, w którym da się robić większość figur i na końcu toru fala do surfowania i treningu spinów. Jest też kilkumetrowy slajd z dwoma zachodzącymi na siebie falami. Niestety odległość (1000 km z Wrocławia) i cena 28.5 euro godzina raczej nie uczynią Dutch Water Dreams miejscem naszych kajakowych treningów.
 Po tym rekonesansie nasuwa mi sie pytanie dla czego w Polsce niema takiego ośrodka ogólnie dostępnego i przynoszącego zyski (jest to ośrodek komercyjny), a buduje się tory dla garstki zawodników zamknięte dla "nie sportowców" i jeszcze dotowane przez państwo.
Może dla tego nie mamy znaczących wyników w kajakarstwie górskim.

www.dwd.nl


WIEŚCI Z NAD KAMIENNEJ

 

Pod koniec listopada opady  śniegu w Sudetach a potem deszcze zrobiły nam prezent w postaci dobrej wody na Kamiennej . Na sobotnie pływanie wybraliśmy się w składzie  Fasti, Adam, Jarek i Jak 

 
Meta etapu w Piechowicach


Spłynęliśmy kilka razy odcinek "eliminacyjny" do hotelu Las, potem etap do Piechowic. Płynęliśmy go pierwszy raz i kanion który się tam znajduje sprawił nam wiele "radości" Trzeba będzie pływać częściej ten etap, dla mnie był on bardziej ciekawy niż odcinek "eliminacyjny" Kamiennej, może z racji nowości.
 

MUMLAVA
  Za dwa dni woda znowu poszła do góry i po szybkich telefonach we dwójkę z Fastim pojechaliśmy na Mumlave. Poziom wody był optymalny 119 cm w Haharaovie. Przyjechaliśmy dość późno i udało nam się spłynąć tylko kilka razy, ale było warto.
 

   
Fasti spływa łokcia
 
ZIMNY VAVRINEC
 

W tym roku załamanie pogody wystraszyło wielu uczestników kultowej czeskiej imprezy Vavrinecki Potok i na wodzie nie było tak tłoczno jak zawsze. 

  

  
Mimo tego uzbierała się nas całkiem spora grupka, ponad 20 osób. Pogoda okazała się dosyć łaskawa i podczas płynięcia wychodziło słoneczko, ale temperatura i tak dawała się we znaki. Wodniak jednak nie pęka jeśli po drodze można napić się herbatki z prądem - a można było :-)  

 

Tusicka Kaskada


Tusicka kaskada stanowiła wyzwanie jak co roku, ale nie wszystkim udało się ją spłynąć na sucho - jak widać na załączonym  obrazku. 


HAMERAK



Krótko rzecz ujmują 4 kaskady, wsiadamy w pociąg lub autobus i płyniemy raz jeszcze, nam udało się spłynąć w ciągu dwóch dni 7 razy.  

 
Kajakowy pociąg
(kliknij zdjęcie)



Przejazd pociągiem wagonami towarowymi to naprawdę niezły fan. Na trasie spływu mamy do pokonania 4 kaskady WW II i jedna koło WW III. Woda płynie szybko strumyczek wąski, trzeba szybko manewrować. Ci co zaliczyli wywrotki mieli spotkania z płytkim nurtem i kamienistym dnem.
  
 
Magda prowadzi na rzece


 

IMPREZOWA MORAVICE



Jak co roku wrześniowa Moravica była tłoczna i imprezowa. Na kempingu w Podhradi pojawiło się dużo ekip z Polski i oczywiście grupa kajakowa Yooonyyy która rozpropagowała pływanie na tej rzece. 
 

   
Kemping w Podhradi
(kliknij zdjęcie)

 


Spływanie progów jak co roku dostarczyło wiele zabawy, niektórzy jak widać robili to z figurami. 

 


SPŁYW MĘSKI - CZYLI SZKOŁA PRZETRWANIA



 Klub kajakowy Czapla organizuje co roku spływ "męski" i jak sama nazwa wskazuje wstęp tylko dla mężczyzn. Tym razem chcieli zakosztować  górskiego pływania stąd nasz w tym udział. 

  

 Próg w Wildalpen
(kliknij zdjęcie)

 

Pojechaliśmy na rzekę Salze w Austrii. Niektórzy uczestnicy pierwszy raz płynęli po rzece górskiej, ale jak to twardziele z Czapli dawali radę. 

 


Po zmaganiach na rzece był czas wolny, czasami bardziej meczący niż raftowanie, ale  sekatorem go sekatorem........!!!!! 

   
Andrzej w akcji