czwartek, 8 marca 2007

Bystrzyca Dusznicka

Wsobotę 03.03.07 wybraliśmy się na rekonesans na Bystrzycę Dusznicką. W samo południe wyjechaliśmy z Wrocławia w składzie Mariusz, Kasia, Ewa, Magda i Ja. Zabraliśmy z sobą dwa kajaki i nadokładkę dwa psy Pazura i Dyktę. Wyjazd od początku obfitował w niespodzianki. Biedna Dykta dostała choroby lokomocyjnej i kilkarazy Kasia sprzątała z podłogi samochodu objawy tej choroby. Dotego zaczął padać deszcz, a na drodze ustawiono objazd z powodu wypadku. Na szczęście Mario jako tubylec boczkami wyprowadził nas na trasę.
Droga prowadziła wzdłuż rzeki i z samochodu zobaczyliśmy piękną kaskadę WW III (przy większej wodzie WW IV)i oczywiście od razu musieliśmy ją obejrzeć. Po rekonesansie zbrzegu, byliśmy już mocno napaleni na padlowanie. Zaczęliśmy spływ pod Szczytną. Początek spokojny, jeden niewielki próg,kilka bystrzy, kilka większych kamieni w nurcie. Za mostem drogowym zaczyna się kaskada, tam czekała nasza damska ekipa asekuracyjna zrzutkami i psiakami. Kaskada ma cztery progi dwa pierwsze mają slapy między dużymi głazami trzeci i czwarty spływamy wzdłuż skalnej ściany. Pokonujemy je bez problemów, dalej spływamy jeszcze parę bystrzy i kończmy przed Polanicą Zdrój przy dużym sztucznym progu. Szybko ładujemy się do busa i płyniemy drugi raz. Długość tego odcinka to około 4 km kaskada ma około 800 m
Jestto super miejsce do trenowania godne polecenia.
W drodze powrotnej uzupełniamy spalone kalorie w postaci golonki, karkówki,kiełbasek z grilla i piwka z pianką. Pycha!!!!!!!!!!!!

Rafał

PS.Dykta w drodze powrotnej była już zdrowa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz