niedziela, 9 grudnia 2007

GRUDNIOWA KAMIENNA

Obfite deszcze w Sudetach i słoneczna pogoda to idealne składniki do pływania na Kamiennej w grudniu.
Zebrała się nas grupka morsów Robert i Kuba Hankiewicz, Fasti z kolegą no i ja.
Wody było wystarczająco, ale trzeba się było spieszyć bo powoli opadała. Zrobiliśmy trzy przeloty na trasie od wodospadu do hotelu.
Robert nakręcił nasz wypad na kamerze i to efekty.




niedziela, 18 listopada 2007

Kalendarz Kajakowy 2008

Dwa zdjęcia naszego autorstwa zostały zamieszczone w kalendarzu kajakowym na rok 2008
Pierwsze w miesiącu lutym - Kuba Hankiewicz w odwoju w Lwówku Śląskim
Drugie w miesiącu marcu - spływ rzeką Belą na Słowacji
Kalendarz można nabyć w www.prokajak.pl i www.nurt.com.pl

7 –8 grudnia odbędzie się w Gdyni przegląd filmów i fotografii o tematyce kajakowej Kajakjamboree - photo and video show 2007
Zostanie tam pokazany nasz film z wyjazdu do Finlandii. Strona przeglądu www.kajakjamboree.pl
Zapraszamy w imieniu organizatorów i swoim.

środa, 18 kwietnia 2007

Finlandia część III

Poza pływaniem trzy pasje ogarnęły nasza ekipę. Zbieractwo runa leśnego, wędkarstwo i kucharzenie.
Ewa,Krzysiek, Marcin „oszaleli” na punkcie grzybów, którew Finlandii jedzą tylko renifery, bo szanujący się Fin ich niejada. Nasi grzybiarze wychodzili jak to się mówi na stronę i wracali z wiadrem grzybów. Reszta paczki ograniczała się do jagód, z którymi była dziwna historia, bo na początkubyło ich mało, a potem w kilka dni aż zaroiło sie od nich na krzakach nie wiedzieć czemu.
Podobnie było z rybami. Moczyliśmy kije bezskutecznie wyławiając tylko małe okonki, ale jak się zaczęło to na dobre. Szczupaki atakowały nasze błyski zaciekle. Marcin wyłowił dwie sztuki, które skonsumowaliśmy smażone na na masełku. I tu zaczyna się o kucharzeniu. Pitrasiliśmy głownie na ognisku w kociołku, lub na wielkiej patelni. Nic tak nie smakuje jak potrawa z żywego ognia, którą spożywa się przy ognisku. Oczywiście jak łatwo się domyślić, w jadłospisie było mnóstwo grzybów na 101 sposobów.
Smacznego;-)
CDN.....

Film z naszego pływania w Finlandii 

Vavrinec

Vavrinec to niewielka rzeczka w Czechach, która raz w roku przyciąga tłumy fanatyków spływania, gdy spuszczana jest woda z tzw. Rybnika czyli wielkiego stawu rybnego. Na rzece budowane są przeszkody w postaci małych slapów itp. Woda wali szybko miedzy drzewami trzeba mocno manewrować.
My przyjechaliśmy w sobotę, spłynęliśmy cały odcinek, ale oczywiście najbardziej interesowało nas spłyniecie Tousickiej kaskady - 1.5m slap ze sporym odwojem i 50 m kaskady WW IV. Spłynęliśmy ją kilka razy na kajakach, a Kuba z Dżekim na gumie i zrobili to tak na luzie, że nas zatkało.
Nockę spaliśmy w namiotach i troszkę przymroziło nam tyłki, było z -5stopni. Rano dołączyła reszta ekipy z Wrocławia i Raciborza,herbatka z tuzemiakiem (rumem) i na wodę.
Na rzece tłumy, liczne karambole z udziałem kilku łódek jednocześnie, raczej zabawne niż groźne. Woda choć płynie wartko jest najwyżej do pasa. Po drodze dwie urocze polowe knajpki z czymś na ząb i do wypicia, przypominają leśne bimbrownie –klimacik! Kaskadę decydują się płynąć 4 ekipy na gumach z różnym skutkiem i ku uciesze licznej publiki z aparatami fotograficznymi. Zmagania z kaskadą możecie zobaczyć na filmiku, (wszyscy cali i zdrowi) a fotki w galerii na naszej str

Finlandia część II

Gdy już ochłonęliśmy po pierwszych spotkaniach z renami i przemogliśmy bezsenności białych nocy trzeba było się zabrać dopływania. Przecież to był główny cel naszej eskapady.Pierwszą rzekę jaką wzięliśmy na rozkład była Kuusinkijoki
Jest to rzeczka o długości około 20 km. Ma ona około 200 bystrzy o trudności do WW II+. Niestety my trafiliśmy na słaby poziom wody iw niektórych miejscach trzeba było troszkę szorować podnie. W miejscach gdzie rzeczka się zwężała i wpływała w wąwozy między skałami, wody było ok. i trzeba było troszkę powiosłować. Dużo frajdy sprawiały liczne naturalne progi do 1 m wysokości. To było nasze rozpływanie, które zaostrzyło apetyty na jeszcze.
  Nocowaliśmy na kempingu, na którym nie było zbyt wielu turystów,świetne warunki sanitarne i rewaluacyjne ceny- około 4 euro za osobę. Jak się okazało, większość kempingów na północy jest raczej pustawych i tanich. Część noclegów robiliśmy na dziko, ale perspektywa ciepłej kąpieli i sauny była silniejsza.
CDN.......

wtorek, 10 kwietnia 2007

Freestle - czyli kot w pralce

Nie można tylko pływać i pływać trzeba trochę potrenować. Robert Hankiewicz z Lwówka zaprosił nas na treningi freestyle'u na własnej roboty rewelacyjny playspot na Bobrze.
W naszym wykonaniu figury w odwoju na początku wyglądały tak jak by ktoś zamknął przez przypadek kota w pralce.
Jednak trening, podpatrywanie i rady najlepszych w Polsce Tomka, Kuby,Roberta, Michała i oczywiście nasz wrodzony talent, pozwoliły opanować nam odwój na tyle, że wyglądamy dalej jak koty w pralce, ale siedzące tam z własnej woli i zadowolone.
W niedziele kolejny trening, strach się bać co będziemy tam wyczyniać.
Magda i Rafał

FINLANDIA - część I

Finlandia kraj reniferów białych nocy no i magia koła podbiegunowego, pomyśleliśmy że warto tam popływać. Zebrała sie nas spora grupka 11osób, przejechaliśmy kraje, nadbałtyckie, potem prom Tallin- Helsinki i jeszcze z 700 km i w końcu jesteśmy w parku narodowym Oulanka niedaleko Kussamo .
Renifery
Pierwszą sztukę spotkaliśmy tak jak i pozostałą większość na drodze. Szedł sobie wolno nie bardzo przejmując sie samochodami. Padł okrzyk do aparatów niczym na żaglowcu komenda do żagli i renifer został uwieczniony na dziesiątkach zdjęć. Każdy miał „wyjątkowe” zdjęcie dzikiego rena z dalekiej północy, ale im dalej w las tym więcej grzybów tzn. renów. Musieliśmy potem czyścić karty pamięci w naszych aparatach z tych renów - w stadkach, pojedynczo, małe, duże, przy rzece , w lesie i w końcu śpiące przy namiotach wystarczy !!
Białe Noce
Co tu pisać po prostu cały czas dzień. Można popływać w jeziorze o 1.00 w nocy lub pójść na grzyby. Jest jednak jedna rzecz czy też raczej pułapka -impreza- U nas można imprezować do zmroku lub, do późnej nocy albo, do rana itp. W Finlandii podczas lata można tylko imprezować po zmroku, nocy i ranka nie uświadczysz. Zebrało się nas kilku śmiałków i śmiałczyń aby zbadać ten fenomen towarzysko - przyrodniczy. Wyniki eksperymentu były następujące - słońce nie zachodzi chociaż „światło” gaśnie. Trzeba jednak uważać bo można dostać ekstazy nerwowej  tak jak jeden uczestnik naszych badań który, stwierdził że spać już nie będzie nigdy. Chciał iść na ryby i robić różne inne ciekawe rzeczy ale, na szczęście zgasło mu światło - nie słońce.
CDN......

środa, 4 kwietnia 2007

Orlica

W niedziele wyruszyliśmy na pływanie po rzece Orlicy w Czechach.Uzbierała się nas całkiem spora gromadka. Niezawodni członkowie Ptasiego Uskoku z Prezesem Andrzejem i jego piękniejszą połową Bożenką na czele. Ekipa pontoniarzy na zabytkowym lecz niezawodnym sprzęcie. Drużyna z Kronoplusa pod wodzą Kuby płynącego na swoim nowym kajaku Były też całe klany rodzinne Tułów i Ziębickich.
Pływanie zaczęliśmy w miejscowości Tyniste nad Orlici . Do przepłynięcia mieliśmy około 20 km pięknie meandrującej rzeki na terenie Parku Krajobrazowego rzeki Orlicy. Na trasie spływu były dwa spore bystrza które większość uczestników spływała kilka razy zamieniając się łódkami lub partnerami. Ola i Dorotka po „traumatycznych” :-) doświadczeniach z zimowej Nysy miały małe obawy przed pokonaniem bystrza, ale po pierwszym słynięciu szybko przenosiły łódkę w górę i spływały raz jeszcze. A jak wiele sprawiało im to frajdy widać na zdjęciach.
Na mecie Magda i Ewa w swojej garkuchni na świeżym powietrzu serwowały dania kuchni francuskiej z rejonu Bretanii - fasolkę po bretońsku i kuchni polskiej chleb ze smalcem. Nie zabrakło też miejscowych specjałów Rum Tuzemak, oczywiście tylko do celów leczniczych.
Zdjęcia ze spływu można zobaczyć w galerii na naszej stronie firmowej.

wtorek, 20 marca 2007

Spotkanie na Borowym Jarze

W niedzielę spotkaliśmy się na Bobrze z Robertem, Tomkiem, Kubą i Czadzikiem żeby razem potrenować. Chłopaki są świetnymi freestyler'ami, mogliśmy od nich wiele podpatrzeć. Siedzieliśmy w odwoju na Borowym Jarze przez prawie 2 godziny. Marcin tak podpatrywał, że naumiał się loopa.Reszta ekipy wykonywała różne figury, nie do końca kontrolowane. Do naszej paczki dołączył w ten weekend Kuba. Był to jego debiut na rzece w górskim kajaku. Pomimo prawdziwie barowej pogody na koniec nie zabrakło amatorów „hydrospeedu”;-).

czwartek, 8 marca 2007

Bystrzyca Dusznicka

Wsobotę 03.03.07 wybraliśmy się na rekonesans na Bystrzycę Dusznicką. W samo południe wyjechaliśmy z Wrocławia w składzie Mariusz, Kasia, Ewa, Magda i Ja. Zabraliśmy z sobą dwa kajaki i nadokładkę dwa psy Pazura i Dyktę. Wyjazd od początku obfitował w niespodzianki. Biedna Dykta dostała choroby lokomocyjnej i kilkarazy Kasia sprzątała z podłogi samochodu objawy tej choroby. Dotego zaczął padać deszcz, a na drodze ustawiono objazd z powodu wypadku. Na szczęście Mario jako tubylec boczkami wyprowadził nas na trasę.
Droga prowadziła wzdłuż rzeki i z samochodu zobaczyliśmy piękną kaskadę WW III (przy większej wodzie WW IV)i oczywiście od razu musieliśmy ją obejrzeć. Po rekonesansie zbrzegu, byliśmy już mocno napaleni na padlowanie. Zaczęliśmy spływ pod Szczytną. Początek spokojny, jeden niewielki próg,kilka bystrzy, kilka większych kamieni w nurcie. Za mostem drogowym zaczyna się kaskada, tam czekała nasza damska ekipa asekuracyjna zrzutkami i psiakami. Kaskada ma cztery progi dwa pierwsze mają slapy między dużymi głazami trzeci i czwarty spływamy wzdłuż skalnej ściany. Pokonujemy je bez problemów, dalej spływamy jeszcze parę bystrzy i kończmy przed Polanicą Zdrój przy dużym sztucznym progu. Szybko ładujemy się do busa i płyniemy drugi raz. Długość tego odcinka to około 4 km kaskada ma około 800 m
Jestto super miejsce do trenowania godne polecenia.
W drodze powrotnej uzupełniamy spalone kalorie w postaci golonki, karkówki,kiełbasek z grilla i piwka z pianką. Pycha!!!!!!!!!!!!

Rafał

PS.Dykta w drodze powrotnej była już zdrowa.

Pokazy Klub JO - NY Racibórz

W czwartek 01.03.2007 pojechaliśmy do Raciborza na pokazy kajakarstwa górskiego organizowane przez klub JO-NY. Celem tego pokazu miało być propagowanie turystyki i kajakarstwa górskiego. Ojcem i matką a raczej dwoma ojcami tej imprezy byli Paweł Żółciński i Grzesiek Pinior, a wspierali ich w działaniach ekipa JO-NY (czyli Michał, Anton, Hugo, Tomek, Pajda.) Vodak Sport Ostrava i nasza banda z Hydroplanet. Na basenie SMS zebrało się około setki publiczności. Imprezę prowadził zawodnik kajakarstwa górskiego Adam Dudziński, objaśniał co się działo na basenie i czarował damską część publiki. Pierwszym punktem pokazu była prezentacja sprzętu. Ja z Magdą zrobiliśmy„przeefektowne” kółko wokół basenu na Palavie(kanadyjce pneumatycznej). Potem Marcin zaprezentował podstawową technikę kajakarską tj. eskimoskę z wiosłem i bez wiosła.Następnym pokazem była prezentacja freestyle'u wykonana przez zawodowców z Ostravy.
Na zakończenie każdy mógł spróbować swoich sił w kajaku górskim. Pojawiło kilku śmiałków, a po chwili z szatni wypłyną tłum chętnych. Cały sprzęt wyładował na wodzie, kajaki w basenie wyglądały jak samochodziki w wesołym miasteczku, pływając we wszystkich możliwych kierunkach. Nad bezpieczeństwem czuwali ratownicy.