sobota, 31 lipca 2010

Wakacyjne Alpy

Spędziliśmy tydzień wakacji na rzekach Salza w Austrii i rzece Soca w Słowenii. Była to wyprawa "rodzinna" ponieważ załogi kanadyjek składały się ojców i ich latorośli i sympatycznej pary Ani i Jacka

Nasza ekipa - rzeka Soca
(kliknij na zdjęcie aby wejść do galerii)









Zaczęliśmy na Salzie w Austrii od zajęć z bezpieczeństwa na wodzie, pływanie wpław w rzece górskiej, zabawy z rzutką itd. Jak widać spotkanie z chłodną woda  robiło "wrażenie"
Na Salzie spędziliśmy cztery dni, gdzie nasi świeży kanadyjkarze górscy trenowali pływanie kanadyjką aby samodzielnie spłynąć całą rzekę.

Oczywiście najwięcej zabawy dostarczało spływanie progu przy kempingu.
  Inną atrakcją która przypadła do gustu naszej ekipie były skoki do wody w Kanionie Salzy. Ten rodzaj podnoszenia sobie adrenaliny upodobała sobie szczególnie młodsza cześć uczestników. Skakali kilka krotnie w rożnych kombinacjach we dwoje z obrotami na nogi, na bombę .......

Następnym etapem wyjazdu była rzeka Soca w Słowenii. Zaczęliśmy od łatwego docinka, ale najpiękniejszego widokowo odcinka rzeki przepływającego przez rozległą dolinę.
Następnego dnia popłynęliśmy tzw. odcinek raftowy. Tam oczywiście nie obyło się bez skoków z najwyższej skały.






Potem przepłynęliśmy górny odcinek Soczy gdzie trzeba było mocno manewrować w labiryncie głazów.
W połowie tego odcinka znajduje się kanion. W środku kanionu jest przewężenie zbyt wąskie dla kanadyjek co zmusza do przenoski zakończonej skokiem ze skały za wcześniej zrzuconą kanadyjką - pyszna zabawa :-)


Przenoska w kanionie









Mieliśmy też małą szkółkę
kajakową. Jacek szlifował umiejętności zdobyte na naszym kursie kajakowym. Kamila stawiała swoje pierwsze kroki pod czujnym okiem  Marka.


                                                                    

Wieczorna cześć zajęć w Słowenii z czevapi w roli głównej

wtorek, 6 lipca 2010

ALPY FRANCUSKIE

Pojechaliśmy w składzie Magda, Jarek, Adam i Ja. Naszym miejscem docelowym był kemping niedaleko miejscowości Briancon. W odległości do 60 km od kempingu mieliśmy do dyspozycji kilkanaście rzek od WW 3 do WW 6 :-). My pływaliśmy te do WW 4


Zaczęliśmy pływanie od górnego odcinka Guisane i zrobiliśmy trening na torze kajakowym na Durance przy naszym kempingu




Jarek na Guisane
(kliknij na zdjęcie aby wejść do galerii)



Następne dni staraliśmy się pływać dwie rzeki dziennie lub powtarzać interesujące nas odcinki. Poziom wody w rzekach był cały czas odpowiedni, a czasami zbyt duży dzięki wieczornym opadom. W dzień mieliśmy słońce, a w nocy padało, idealna pogoda kajakowa.




Dolna Guisane  piękny leśny kanion 6 km WW 4. Płynęliśmy go dwa razy, w tym raz z kajakarzami z irlandzkiego klubu, w którym Adam uczył się kajakowania.


             Adam na dolnym Guisane  

Onde rzeka którą braliśmy na tak zwane "dobicie" na zakończenie dnia.
3 km WW 3+ i 27 promili spadku czyli niezła zjeżdżalnia. Robiliśmy ją bez zatrzymywania się w cofkach, zajmowało nam to 15 minut. Tym odcinkiem "dobiliśmy" się 5 razy

Jarek



Górna Claree bardzo szybki potok trudność WW 4  
Spore spadki skalne ściany pod które wpycha woda, trzeba mieć cały czas tak zwany "orient" Poza tym piękne widoki doliny, w której płynie Claree.



                                               Claree


Pięknym i raczej łatwym odcinkiem Claree jest Kanion Briancon. Dolny odcinek Claree przepływający przez Briancon głęboko wciętym kanionem jest naprawdę warty polecenia ze względu na swoje walory widokowe, trudność WW 3.

                                                   Magda i Jarek na Guil




Rzeka Guil najbardziej popularna i zarazem perełka wśód rzek tego regionu. Mieliśmy w planach spłynąć dwa odcinki, górny i średni. Trafiliśmy na duży stan wody odpowiedni na odcinek górny WW 3+ ale zbyt wysoki na średni WW 4, z miejscami piątkowymi.
Przez słynne "Schody Guil", z którymi chcieliśmy się zmierzyć, płynęła taka ilość wody, że zwolniło nas to z dylematów, czy je płynąć :-) Ostatecznie zrobiliśmy dwa razy górny odcinek Guil.
   
Pływaliśmy jeszcze na odcinku Durance gdzie znajduje się fala Rabioux i pobawiliśmy się na progach Fournel. Spłynęliśmy też dolny odcinek Gyronde.

Guil


Ostatnią rzeką jaką zrobiliśmy był odcinek Ubaye zwany Race Course WW 3-4
Płynęliśmy przy wysokim stanie wody, a w połączeniu z szarym kolorem wody Ubaye pływanie było dosyć emocjonujące.
 
Mieliśmy tego dnia duże fale, slalom między odwojami, większość skał była przykryta.
Wpłynięcie do krótkiego ale wysokiego i wąskiego kanionu na zakończenie tego odcinka było też "przyjemne'.
Trzeba było się przebić przez ponad 1,5m załamującą się falę.
Ten odcinek płynęliśmy z ekipą z Irlandii.




Ubaye



Po intensywnie spędzonym dniu na wodzie "ładowaliśmy akumulatory " tradycyjnym francuskim paliwem.